Spotkanie autorskie z Joanną Kruszewską
21 października 2016 r. Miejską Bibliotekę Publiczną im. Dr. T. Rakowieckiego w Hajnówce odwiedziła Joanna Kruszewska, autorka powieści obyczajowych dla kobiet , takich jak „Szczęście spod igły”, „Miłość raz jeszcze”, czy też wydanych w 2016 r. „Małych wojen”.
Pisarka, ale jak zastrzegła na początku spotkania - tylko w międzyczasie, pochodzi z Białegostoku i na co dzień pracuje w przedszkolu. Praca zawodowa i życie rodzinne absorbują ją do tego stopnia, że nie mogłaby poświęcić się pisaniu zupełnie. Ale kontakt z literaturą dla Joanny Kruszewskiej jest niczym nałóg, który zaszczepili jej w dzieciństwie rodzice, dzięki którym poznała klasykę literatury polskiej i światowej. Dorastając w rodzinie, w której książkę uznawano za dobro najwyższe, traktowała czytanie jako jedyną alternatywę na spędzanie wolnego czasu. Pasjami zaczytywała się powieściami Hanny Ożogowskiej, Krystyny Siesickiej i Małgorzaty Musierowicz. Jako nastoletnia dziewczyna, będąc bądź co bądź, już doświadczoną czytelniczką, zachwycała się nie tylko treścią czytanych książek, ale też warsztatem, językiem i umiejętnościami autorów.
Czytelników obecnych na spotkaniu autorskim interesowały kulisy, w jakich powstała jej debiutancka powieść „Aby do mety”. Wydana w 2009 r., kiedy to na polskim rynku wydawniczym nurt tak zwanej „literatury kobiecej” święcił triumfy, a coraz to nowe autorki, często debiutantki, w krótkim czasie zyskiwały uznanie i popularność. Joanna Kruszewska, w tamtym okresie zawodowo związana z „Gazetą Współczesną”, publikowała artykuły na tematy wskazane przez wydawcę, co oczywiście jej zupełnie nie satysfakcjonowało. Za namową męża spróbowała swoich sił jako pisarka, debiutanckie „Aby do mety” wysłała do dziecięciu wydawców, nie licząc jednak na spektakularny sukces. Jako pierwsze odezwało się wydawnictwo „Replika”, które zaproponowało jej współpracę, trwającą szczęśliwie do dziś. W tym roku ukazała się jej szósta w dorobku książka, powieść „Małe wojny”, słodko-gorzka opowieść o prawdziwym życiu małżeństw, która jak zdradziła sama autorka, niebawem doczeka się kontynuacji.
Autorka przyznała, że „życie pisarek”, wbrew obiegowym opiniom, do łatwych nie należy. Przebicie się przez rzeszę autorek będących aktualnie na świeczniku i zdobycie wydawcy graniczą wręcz z cudem, dlatego nie zamierza rezygnować z pracy zawodowej, aby poświęcić się wyłącznie pisaniu. Wyznała, że inspirują ją ludzie, przyjaciele, zasłyszane niegdyś historie. Dlatego zdarzają się zabawne sytuacje, kiedy to zaraz po ukazaniu się nowej powieści, odzywają się jej znajomi, którzy w bohaterach odnaleźli swój pierwowzór. Joanna Kruszewska w pisarstwie uwielbia właśnie to, że sama wymyśla, kreuje i prowadzi swoje postaci, w każdej chwili mogąc zmieniać pierwotny zamysł na fabułę powieści. Tak było w przypadku „Małych wojen”, których pomysł na zakończenie zmieniła w trakcie pracy nad książką.
Krytyka to codzienność ludzi pióra, ta konstruktywna działa na Joannę Kruszewską motywująco, przez co stara się z każdą kolejną powieścią zaskakiwać swoich czytelników. Liczy się z opinią pierwszych recenzentów, a są to zawsze rodzice; z rozbawieniem opowiadała o reakcjach między innymi mamy, która upatruje siebie w każdej literackiej kreacji matki. Rodzina wspiera ją w jej pisarskich zapędach i choć czasem kończy się to przypalonym obiadem, akceptują i szanują fakt, że w trakcie pracy nad książką bywa momentami „nieobecna duchem”.
Wieczór upłynął w sympatycznej atmosferze, autorka okazała się być niezwykle ciepłą i skromną osobą, zaskoczoną popularnością swoich książek w naszej bibliotece. Czytelniczki nie mogły przepuścić okazji spotkania się z autorką i zdobycia autografu na egzemplarzu jej najnowszej powieści. Dziękujemy Joannie Kruszewskiej i wydawnictwu Replika za niezwykle inspirujące spotkanie.
Joanna Kisielewicz
Fot. Marzena Niewiadomska