Dyskusyjny Klub Książki poleca... "Mapa i terytorium"
Styczniowe spotkanie Dyskusyjnego Klubu Książki już za nami, tym razem klubowicze zmierzyli się z powieścią francuskiego skandalisty Michela Houellebecqa „Mapa i terytorium”. Kontrowersje wokół osoby autora, a nade wszystko jego dotychczasowej twórczości sprawiły, że klubowicze z dużą dozą ciekawości oddali się lekturze, a następnie dyskusji o książce.
Akcja powieści rozgrywa się w kręgach artystycznych, a konkretnie w świecie wielkiej sztuki francuskiej. Przed Jedem Martinem- absolwentem paryskiej Akademii Sztuk Pięknych niespodziewanie otwierają się drzwi do wielkiej kariery, a to za sprawą dosyć przypadkowego cyklu zdjęć wykonanych mapom drogowym Michellina. Oszołomiony sukcesem Jed zaczyna nowe życie, tym bardziej, że u jego boku pojawiła się kobieta- piękna Rosjanka Olga, obiekt westchnień paryskich elit artystycznych i finansowych. Sława, duże pieniądze i kwitnący romans nie dają jednak artyście pełni szczęścia, nadal czuje on wewnętrzną pustkę, nie potrafi cieszyć się tym, co podarował mu los. Jed, można zaryzykować stwierdzenia, jest chronicznym pesymistą, wrażliwcem, który broni się przed rzeczywistością przywdziewając pancerz obojętności. Jego relacje z otoczeniem pozostawiają wiele do życzenia, nawet kontakty z ojcem pozbawione są emocjonalnej więzi, bliskości. Wpływ na ten stan rzeczy miała na pewno samobójcza śmierć matki Jeda, która targnęła się na życie kiedy ten był małym chłopcem. Od tamtej pory rodzina Martinów przestała istnieć, ojciec pocieszenia szukał uciekając w pracę, a wychowanie syna powierzył innym. Poniekąd Jed powielił ojcowski schemat- zawodowe spełnienie i satysfakcja, a w życiu osobistym totalna porażka. Po namiętnym i krótkim romansie rozstają się z Olgą, bo w obliczu perspektywy wyjazdu kochanki do Rosji nie potrafił podjąć żadnej decyzji, tak, jakby spędzone wspólnie miesiące nic dla niego nie znaczyły. Przywykły do samotności bohater znowu oddaje się pasji twórczej, tym razem sięga po pędzel i powstaje kolejny fenomenalny cykl obrazów, przedstawiających różne profesje. Jed uważał, że w dzisiejszym świecie to właśnie praca, wykonywany zawód identyfikuje i definiuje człowieka, jego wnętrze, to co czuje i myśli schodzi na drugi plan. Komercyjny sukces nowego cyklu miał zagwarantować katalog przygotowany na otwarcie wystawy, a opracowaniem tekstu zająć się miał nie byle kto, tylko sam Michel Houllebecq. Nie jest to przypadkowa zbieżność nazwisk, autor wprowadził bowiem swoją osobę do akcji „Mapy i terytorium”, a powieściowy Michel Houllebecq jest równie ekscentryczny i nieprzewidywalny, jak jego żywy pierwowzór. Ten dosyć ciekawy chwyt literacki pozwolił skonfrontować dwóch artystów, jak się potem okazało, o podobnym stosunku do świata i ludzi. Znajomość rokującą nawet na przyjaźń przerywa jednak brutalne morderstwo Michela Houllebecqa, a zagadkę jego nagłej śmierci pomoże rozwikłać niedoszły przyjaciel - Jed Martin.
„Mapa i terytorium” to pozornie prosto opowiedziana historia artysty, jest też literackim głosem na temat cywilizacji zachodnioeuropejskiej. Zawoalowane i przemycone mimochodem refleksje o kondycji społeczeństwa nie wróżą dobrze na przyszłość i być może czeka nas, tak jak stało się to w przypadku rodziny Martinów, uczuciowa martwica i patologiczny wręcz upadek więzów rodzinnych. Diagnoza Houllebecqa napawa grozą, zwłaszcza kiedy opisuje ostatnie lata życia Jeda Martina, który niczym pustelnik zaszył się w swojej twierdzy, poświęcając się coraz to dziwniejszym praktykom. Jego niepokojąca, artystyczna wizja końca wieku przemysłowego w Europie, czasu ekspansji i siły człowieka, sugeruje katastroficzną wręcz teorię, że świat zatoczył koło i powoli się rozpada. Z drugiej strony, można to też zinterpretować, jako ironiczną wizję autora na temat sztuki, która powoli ulega samozagładzie, z racji przewartościowania i dezaktualizacji motywów czy środków artystycznej ekspresji.
Powieść Houllebecqa aż obfituje w podobne niejednoznaczności, zważywszy na obecność w tekście sporej ilości informacji faktograficznych, biograficznych czy filozoficznych, ale wyjętych wprost z Wikipedii, o czym bez cienia zażenowania informuje sam autor w podziękowaniach na końcu książki. Czy jest to celowa prowokacja? Fragmenty powieści poświęcone tym pseudointelektualnym dywagacjom rażą w trakcie czytania, a przecież proza Houllebecqa przez krytykę i czytelników okrzyknięta została „literaturą wyśrubowaną intelektualnie”. I to nie koniec smaczków i niespodzianek, które szykuje czytelnikom ten francuski skandalista, otóż na kartach „Mapy i terytorium” wyraźnie daje do zrozumienia, że jest ksenofobem. Wszyscy obcokrajowcy pojawiający się w powieści, w tym także Polacy, zostali przedstawieni w negatywnym świetle, a nawet z lekką pogardą. Dosyć odważna deklaracja w czasach, kiedy cały świat stał się „globalną wioską”.
„Mapę i terytorium” zaliczyć trzeba do powieści przewrotnych, których interpretacja może przysporzyć sporo kłopotów, a nawet podzielić rozmówców, o czym osobiście przekonali się hajnowscy klubowicze. To, co dla jednych było zaletą powieści, inni odebrali jako jej największą słabość, ale dzięki temu, dyskusja była ciekawa i konstruktywna. Nie ulega wątpliwości, że warto sięgnąć po którąkolwiek z książek Michela Houllebecqa, bo są one ciekawym głosem człowieka, który nie boi się poruszać tematów newralgicznych i to w sposób, który na czytelniku zawsze robi wrażenie. Gorąco polecam!
Joanna Kisielewicz